Ta strona została skorygowana.
Marciu i ty powinnabyś wypić za pomyślność nowego dzierżawcy..
— Ha, jak kto dziedzicem być nie może... — rzekł pan Onufry z westchnieniem, lecz nie kończył już zdania.
Jeszcze z godzinę trwała ożywiona gawędka; przyjechał też i doktór, przepisał lekarstwo i obiecał, że po kilku dniach ksiądz Andrzej będzie mógł powrócić do normalnego trybu życia.
Wieczorem rozjechali się wszyscy. Pan Onufry do Wólki, doktór do miasteczka, a panna Marta z bratem do dworku w Zielonce, który niezadługo miała opuścić.