— Odzyskasz je... tylko mężczyzną bądź. Otrząśnij się, patrz w przyszłość śmiało. Już ja cię nie opuszczę. Postaramy się wyleczyć i ciało i duszę. Od jutra zajmiemy się pierwszem. Bądź tylko dobrej myśli i nie poddawaj się smutkom. Teraz odejść już muszę... Co robisz wieczorami? masz co czytać?
— Kupuję codzień gazety.
— Przyniosę ci jutro parę książek, mam ich sporo; teraz bądź zdrów.
— Dokąd ci tak pilno?
— Śpieszę napowrót do Łazienek: siostra tam pewnie jest jeszcze ze swoją opiekunką... a nie wiem, czy Zielski przyjdzie, aby je odprowadzić.
— Któż to jest ten Zielski? — spytał sędzic.
— Zdaje mi się, żeś go spotkał u nas... Jest to nasz dawny znajomy, a od miesiąca narzeczony mojej siostry. Mam nadzieję; że poznacie się bliżej. Teraz bądź zdrów; jutro przyjdę do ciebie.
Powiedziawszy to, pan Stanisław wyszedł. Sędzic zostawszy sam w mieszkaniu, zamyślił się... Chodził długo po pokoju i po długim namyśle — do pisania usiadł.
W kilka dni później sędzina otrzymała bardzo obszerny list od swego jedynaka.
Strona:Klemens Junosza - Wybór pism Tom VII.djvu/222
Ta strona została skorygowana.