Strona:Klemens Junosza - Wybór pism Tom VII.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

Zresztą, mój sąsiedzie najdroższy, jeżeli myślisz, że ty pierwszy siedzisz pod pantoflem, to się grubo mylisz... Bywali inni i to nie z takim nosem, jak ty; historya starożytna wiele nam pod tym względem dostarcza szczegółów. Nie ubliżając ci, panie Wincenty, przyznając wysokie zdolności, wykształcenie, śmiem twierdzić, że ś. p. Sokrates chyba był od ciebie mądrzejszy, wszak prawda?
— Cóż za pytanie? przed Sokratesem schylam głowę, jak mi Bóg miły, schylam...
— A widzisz, a jednak pomimo całej swojej mądrości, był on także ejusdem coloris, co znaczy: taki sam pantoflarz. Szanowna jego małżonka, de domo, nie pomnę, a imieniem Ksantypa...
— A, panie Onufry! godziż się to moją Weronisię do Ksantypy przyrównywać?
— Nie równam, tylko mówię: kołki Sokratesowi na łysinie ciosała, a do tego rzecz prowadzę, żebyś do mnie, sędziulku, urazy nie miał, bo, jak ci powiadam, nie pierwszyś i nie ostatni... Wnoszę toast za zdrowie i długie życie sędziny. Niech żyje!
— Vivat! — rzekł sędzia, spełniając do dna kieliszek. — Mój panie Onufry, Onuferku, przyjacielu i bracie, ty jej nie znasz... dalibóg nie znasz jej.
— Ależ znam, któżby sędziny nie znał. Virago to jest, czyli: szlachcic w spódnicy...
— Nie, nie, Onuferku, nie dowódź, nie znasz Weronisi. Pozwól, że ci wytłumaczę.. to jest uważasz kobieta... kobieta, która, jakby to powiedzieć, ma, proszę cię, dwie strony...