Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/107

Ta strona została skorygowana.



SUKCESOROWIE SKĄPCA.
OBRAZEK.
I.

Okolica jest smutna, płaska, równa; gdzie niegdzie tylko las czernieje, gdzie niegdzie stawek lub jezioro się srebrzy, to znów gościniec żółtym pasem drogę przecina, oto i wszystko, całe urozmaicenie dla oka. A kiedy zimą śniegi spadną, a pola i łąki wielką białą szmatą zaścielą, to już wzrok nie ma na czem spocząć.
Równo wszędzie, biało wszędzie, tylko miejscami ciemna zieleń sosnowych borów czerni się zdala.
Zdaje się na pierwszy rzut oka, że to pustynia bezludna, ale to się tylko zdaje. W rzeczywistości inaczej jest. Życie tam tętni, ciche na pozór i ukryte, niby strumyk maleńki, co się w gęstwinie lesnej między krzakami wije, a zieleń ruchliwe wody jego srebrne całkiem prawie zasłania, ale też jak ów strumyk wartkie, z niewyczerpanych nigdy źródeł płynące.