Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/55

Ta strona została skorygowana.

droga! Młodość przemija i z biegiem czasu znika, podziewa się gdzieś jak kamfora. Ja sama, będąc młodą, miałam inne zupełnie przekonanie w tej kwestyi, a przecież gdybym dziś była panną i mogła wybierać, to odrzuciłabym wszelkich młodzików, choćby sobie mieli życie odebrać z rozpaczy, a wybrałabym właśnie człowieka w starszym wieku, z kapitałem, takiego, jak twój nieboszczyk.
— Ale jakżeż, moja Julciu, z tą piłą, bo jestem zaciekawiona...
— Jak się to robi? Bardzo prostym spo...
— Jak się to robi, ja się mniej więcej domyślam, ale chciałabym wiedzieć, czy też pomaga...
Pani Marcinowa zrobiła niezmiernie poważną minę, kiwnęła kilkakrotnie głową i rzekła z namaszczeniem.
— Pomaga... stanowczo pomaga, zwłaszcza gdy się to robi systematycznie.
— To jest jak?
— O moja duszko... jakkolwiek, byle tylko ciągle, byle ani na moment nie ustawać... piła musi być w ruchu od rana do wieczora, przy każdej sposobności, bez najmniejszej przerwy od rana do późnej nocy; na śniadanie, na obiad, na podwieczorek, na kolację, przed pójściem na spoczynek, po przebudzeniu się ze snu, w dzień powszedni, w świę-