dziś ciężkie, a wyjść za takiego doktora jest to, jak cię kocham, wielki los na loteryi.
Na drugi dzień, ponieważ pociąg ku granicy odchodził wówczas o godzinie dziewiątej minut piętnaście wieczorem, od samego świtu zaczęło się gotować nadzwyczajne piekło pakowania kufrów.
Przepyszny temat dla malarza do wielkiego obrazu pod tytułem «Taniec tłomoków.»
Cała serya zapomnień, przypomnień, sprawunków dodatkowych, uzupełnienia drobnych szczegółów, kupowania nadprogramowych pudełek. Ani pani Marcinowa, ani Ernestynka nie mogły jeść obiadu tego dnia; ciotka Klotylda jadła i pamiętała o Waciu, Bronisiu i Adasiu, ale bo też jej temperament był znacznie chłodniejszy...
Jak ten dzień przeszedł, jakim cudem się skończył, trudno opisać, ale nareszcie przeszedł.
Tłomoki pojechały na dworzec dwiema dorożkami, panie trzecią, a w dziesięć minut później Weronika Dajpokój czwartą, wioząc pozostawione przez zapomnienie pudełko. Dodać trzeba, że w drodze minęła się z Florentyną Nierusz, która pędziła na złamanie karku piątą dorożką, aby owo właśnie pudełko przywieźć i paniom do wagonu podać.
Ostatecznie wszystko się znalazło, upakowało — rozległ się drugi dzwonek.
Nastąpiła scena rozstania się, wzruszająca scena.
Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/67
Ta strona została skorygowana.