Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

ale stało się tu coś nadzwyczajnego, czego ani przypuszczać nie śmiałam, ani dotąd zrozumieć nie mogę.
«Doktor dokończył przerwanej rozmowy przy ciotce. W jej obecności pocałował mnie dwa razy w rękę i rzekł: teraz mogę nazywać panią kochaną panną Ernestyną, gdyż za miesiąc zostanę pani... wujaszkiem.
«Sądziłam, że stracę przytomność, ale nie, chciałam wiedzieć, jaką też minę ma kochana cioteczka...
«Ach, mamo! to nie do uwierzenia, to już przechodzi wszelkie granice, to jest szczyt...
«Kochana cioteczka siedzi na fotelu, uśmiecha się, jak gdyby nic ważnego nie zaszło, i najspokojniejszym głosem powiada: Tak, kochaj, Ernestynko, pana Henryka, bo to mój przyszły mąż, a twój wujaszek...
«Myślę, droga mamo, że tak wygląda kotka, gdy schrupie nieswoją mysz i oblizuje się po tej uczcie.
«Cóż miałam robić, mamo, powiedzieć ciotce wprost, że to niegodziwość, nie wypadało, tem więcej, że dawała mi parokrotnie do zrozumienia, że o moim losie pomyśli.
«Udałam więc bardzo uradowaną i życzyłam tym państwu szczęścia mową, piekła myślą, a uczynkiem, gdybym tylko mogła, byłabym wydrapała im oczy...
«Doktor dziś wyjechał, aby urządzić mieszkanie i