Ciotka Klotylda miała ciężkie życie.
Wprawdzie cieszyła się stale doskonałem zdrowiem, i nigdy jeszcze progów jej mieszkania nie przestąpił lekarz, chyba tylko w charakterze gościa; wprawdzie zajmowała bardzo ładny lokal przy Marszałkowskiej ulicy i pięć pokojów od frontu w eleganckim domu; wprawdzie posiadała złożony w banku kapitał, od którego procent wystarczał nietylko na wydatki, lecz nawet na dogodzenie kaprysom, na podarunki dla licznych kuzynek, na wsparcia i jałmużny dla ubogich, bo trzeba przyznać, że pani Klotylda miała serce złote. Ale co to wszystko znaczy!? Życie jej było ciężkie, a jak kto ma ciężkie życie, to mu ani zdrowie, ani majątek nie miły...
Ostatecznie zdrowie jest bardzo dla każdego pożądane, ale nie takie ordynaryjne, żelazne zdrowie.