Żona ze swej strony, oprócz pensyi stałej w umówionej wysokości, pensyi płatnej regularnie z dołu, co kwartał, bez żadnych potrąceń, obowiązała się dodać mężowi herbatę rano i wieczorem, obiad przyzwoity gospodarski, nie wykwintny, ale smacznie, zdrowo przyrządzony i w obfitości właściwej podany, usługę, tudzież pranie. Była to umowa wzajemnie przyjęta, dobrowolna i, jak się zdaje, dla obu stron korzystna.
Pan Andrzej nie namyślił się odrazu; przeciwnie zastanawiał się długo, rozważając wszelkie pro i contra. Ważył w umyśle. Co zyskiwał? Oczywiście mieszkanie, utrzymanie całkowite i sześćset rubli stałej pensyi — to prawda. Co tracił? Tracił śliczne swoje kawalerskie mieszkanie na Lesznie, z widokiem na ogród, mieszkanie, w którem czterdzieści lat przesiedział — tracił obiady w restauracyi, w gronie kolegów-emerytów, tracił różne drobne wydatki i przyjemnostki, do których od lat wielu był przyzwyczajony. Nic więc dziwnego, że wahał się i namyślał i byłby się nie zdecydował, gdyby nie kolega January, który ostatecznie szalę na stronę małżeństwa przechylił.
— Ja ci radzę, Jędruś — mówił do niego — żeń się, bo w takich warunkach można — pensya jest i pewna.
— Ano jest.
Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/91
Ta strona została skorygowana.