Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/112

Ta strona została skorygowana.

bez urazy godności i honoru, we środku na ten przykład ciągle mnie ssie....
Pani Kobzikowska przyniosła potężny kielich gorzały. Dziad wypił, usta rękawem obtarł i zabierał się do odejścia.
— Ale! ale! — zawołała, niby to przypominając sobie coś, — mój Onufry kochany, podobno coś się stało dziś w nocy, jakieś niepokoje.
— W nocy?
— Tak dziś w nocy... o tej godzinie podobno kiedy największa burza szalała.
— Była, o! była na ten przykład burza, jakby na ten przykład, wszystkie upusty niebieskie otworzyły się i jeszcze teraz po rowach, na ten przykład, woda stoi.
— Właśnie podczas burzy, koło wiatraka....
Grzędzikowski stuknął się palcem w czoło.
— A! — rzekł, — ja myślałem że pani o tem wie.
— Nic nie wiem... właśnie że nic, zkądżeby? Przecież ja tu biedna sierota siedzę jak zamurowana. Powiedzcież tedy mój Onufry.
— Ha! insze młodziki są, proszę pani, na ten przykład, jak nieprzykładając psi, że dziw mi nawet na takiego człowieka, jak oto nasz pan sekretarz z sądu, żeby chodził po nocy tam gdzie nie trzeba.
— Więc to pan sekretarz!
— Przecie. Poszedł sobie, na ten przykład, nocą do młynarzowego ogródka...
— Po co?
— Albo ja wiem. Zresztą pani pisarka, jako niby, na ten przykład, stateczna pani i chyba też nie dzisiejsza, może sobie sama pomiarkowanie zrobić. Tymczasem, że jako pies młynarski, a wiadomo co to za pies, na kluskach wypasiony!... począł szczekać, Balcer posłyszał, wyleciał ze swemi chłopakami i jako miarkowali sobie że złodziej, zbili, zmordowali