żanina przez siekiere i bidło jedna fura tygodniowo w pore zimowe, jedna fura na dwa tygodnie w pore latowe, i co się należy do pastwisko i wszystkie pretensyów tak drewnianych jak bidlęcych, odkazujemy do pana biedrzańskiego dziedzica który ma dać lasu każdemu gospodarzowi biednowolskiemu który jest stojący w tabele, samego lasu morgów... dziura...
— A idź ty sobie do grzecha z takiem pisaniem! My nie chcemy żadnych dziurów, jeno morgów sprawiedliwych, według tego jak omentra pomierzy i jak będzie wykopcowane, żeby każdy se miał po równości, według podziału — rzekł Stępor.
— Nu, to się wpisze, to będzie wpisane.
— Nie chcemy! nie chcemy! — krzyknęli chłopi. — Poradzim sobie sami. Chodźmy do domu.
Hurmem ruszyli się chłopi i wyszli z karczmy, w której został tylko, prócz gospodarza, Mendel i Nuchymek.
— Co będzie? — zapytał ten ostatni.
— Tfy! — odrzekł Mendel, spluwając, — ładny czas, jak można się dorobić przy takiem głupiem bydle!?