Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/146

Ta strona została skorygowana.

żeby konie przysłać. Źle na ten przykład kanonik robi, że lada kogo słucha. Niedługo, na ten przykład, będą go z łóżka wyciągali.
Zamiast pójść prosto do domu, wyjrzał dziad za ogrodzenie kościelne i popatrzył na drogę, co ku wsi i karczmie prowadziła.
— Świeci się u Joela, — mówił spluwając, — juści że się świeci. Bo i nie co... taki śpekulant zbiera pieniądze i w dzień i w nocy. Do niego, na ten przykład, jak do młyna, każdy jedzie, każdy idzie, a kto przyjdzie, albo przyjedzie, zawdy mało wiele groszowiny zostawi.
Monologując w ten sposób, z oczyma utkwionemi w karczmę w której się jasno świeciło, nie zauważył dziadowina że ktoś nadchodzi. Dopiero silne trącenie w łokieć wyrwało go z zadumy.
Obejrzał się.
— Ah! to wy, Wincenty, — zawołał, — tak podeszliście na ten przykład cicho, nawet „pochwalony“ nie rzekłszy.
Pypeć wziął się pod boki i ochrypłym głosem zaśpiewał:

„Niechże będzie pochwalony!
„Czapka biała, wierzch zielony...

— Tfy! — zawołał spluwając dziad, — nad grobem oto stoicie na ten przykład, i takie śpiewanie was się trzyma! Przeżegnajcie się Wincenty, co z wami się dzieje?
— Widzisz go, — krzyknął Pypeć, — widzisz go jaki mądry! Co ty sobie, psia wełna, myślisz dziadu jeden?! On mi będzie kazanie gadał! Czy ty kanonik?! Co? Twoje prawo, psia wełna, kościół zamiatać, a nie gospodarzy statecznych rozumu uczyć.
— Idźcie Wincenty w swoją drogę, idźcie sobie na ten przykład spokojnie, nie zaczepiajcie ludzi.
— Właśnie chciałem cię zaczepić po dobroci, żebyś ze