Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/152

Ta strona została skorygowana.

ne szkło wprost światła lampki i uśmiechał się tryumfująco, złośliwie.
Po krótkiem wahaniu się, Pypeć wyciągnął rękę, wziął kieliszek, wychylił go duszkiem — i powalił się jak długi na ławę.
Niebawem światło w karczmie zagasło, i tylko gwiazdki z wysokości przyświecały Biednowoli uśpionej.