Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/18

Ta strona została skorygowana.

— Jużby go Grzędzikowski ćwiczył... a on jeszcze chodzić nie umie.
— To też go trzeba nauczyć.
— Ale kto?
— Kto? kto?
— Niby to bardzo komu ochota brać dziecko!
— A jeszcze niewiadomo czyje!
— Dziecko, na ten przykład, — zawołał Grzędzikowski, — wiadomo czyje jest!
— Gadajcież, gadajcież, skoro wiecie! — zawołały chórem kobiety.
— Mój panie Grzędzikowski, mój złocisty, czyjeż ono? — mówiła sołtysowa, przepychając się między ludźmi ku dziadowi.
— Powiadajcie, Onufry, panie Grzędzikowski powiadajcie, jakeście dobrzy!
— No — gadać, skoro ludzie proszą! — zawołał kowal.
— O ludzie! ludzie! na ten przykład, — rzekł Grzędzikowski, zakładając obie ręce za pas, — nie chwalący się, jak oto służę przy tym kościele naszym, na ten przykład, pochowałem już trzech proboszczów, a jeden między nimi był kanonik nawet. Teraz mamy czwartego już za mojej pamięci ojca duchownego. Tamci, świeć Panie nad ich duszami, uczyli was, przemawiali do was, zrywali sobie piersi — i pomarli, i dzisiejszy nasz ojciec duchowny, na ten przykład, także zerwie sobie piersi i przejdzie do chwały wiekuistej — a wy będziecie zawsze jednakowe głąbie, jako, na ten przykład, łby kapuściane....
— E, — rzekł kowal, — niechno Grzędzikowski tak w kapuście nie ryje, bo jeszcze kto Grzędzikowskiemu nogę przetrąci!
— Mądryś ty, na ten przykład, mój majsterku, ale masz