Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/242

Ta strona została skorygowana.



Śmierć starego Pypcia sprowadziła znowuż do wsi komisyę. Przyjechał sędzia i doktór, pokrajali dziada, opisali go i wrócili do miasta. Zwłoki samobójcy pochowano na piaszczystym wzgórku, za cmentarzem. Ludzie, w nocy zwłaszcza, omijają to miejsce, bo podobno jakieś się upiory na niem pokazują.
Dzieci Pypcia straciły we wsi mir całkiem, ludzie zaczęli od nich stronić, a Florkowi, pomimo że aż do dziesiątej wsi zabiegał, nie udało się znaleźć dziewuchy, która chciałaby zostać jego żoną. Sprzedał też swoją część i powędrował daleko. Podobno do złodziei przystał i broi, dopóki go do kryminału nie wsadzą.
Do wsi sprowadził się drugi żyd Szymsio. Toczy on z Joelem ciągle zawzięte walki, przeklinają się nawzajem, skaczą sobie do oczu, raz stoczyli z sobą w samym środku wsi bój tak straszny, że aż ich wodą musiano oblewać, żeby się puścili. Wyniknęła z tego powodu wielka sprawa, do której z jednej i drugiej strony po kilkunastu świadków stawało. Sprawa z powodu wzajemności obelg skończyła się na niczem, ale ciekawość we wsi obudziła wielką, wszyscy z upragnieniem oczekiwali na rezultat — i ma się rozumieć oczekiwali bądźto u Joela, bądź u Symchy, według tego, ku któremu z nich się czyje sympatye skłaniały.