Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/244

Ta strona została skorygowana.

skiem, tem się zaś od zwykłych wojen różniła, że nie strony walczące, ale neutralna strona ponosiła koszta i ciężary wojenne.
Joel, przekonawszy się że od czasu przyjęcia wspólnika, obroty finansowe powiększyły się w trójnasób, podziwiał mądrość swego teścia i nieraz mówił do niego:
— Aj rebe Mendel, rebe Mendel, wy macie złotą głowę, ona jest warta cały majątek! Z waszej porady ja robię dobre interesa i Szymsio robi dobre interesa i we wsi całkiem inny ruch się zrobił. Teraz dużo się poprawiło. Wielka szkoda że interes z lasem już skończony.
— Ty, Joel, — odpowiedział Mendel, — nigdy nie żałuj tego co już przepadło, bo od przepadniętej rzeczy nie ma procentu, a od żałowania boli głowa. Ty tylko myśl o tem co będzie i staraj się, żebyś nie miał przyczyny do żałowania... naprzód wszystko tak kieruj — żeby było git.
— I to prawda jest. Każde słowo co wy powiecie, to jest prawdziwa prawda... ja was za to bardzo szanuję rebe Mendel, obyście tak mieli długie życie!
Kusztycki pierwszy padł ofiarą wojny żydowskiej. Ciekawy z natury dowiadywał cię ciągle o jej przebieg, co mu zajmowało dość czasu. Chodził od jednej strony do drugiej na prześpiegi i wychylał przy tej sposobności kieliszki, a robotę w kuźni zaniedbywał. Już prawie wyswobodzony z długów zabrnął w nie znowuż i w procencie musi robić darmo koło wozów, biedek i podkuwania koni żydowskich.
Klnie bardziej niż dawniej i pije bardziej niż dawniej — i żona sprawia mu mydło częściej niż dawniej — ale to już mu nie wiele pomaga.
Rwanie zębów ludziom, sprawianie koni, zdejmowanie paskudników za poczęstunek wykonywa i w ogóle woli przyjmować zapłatę w spirytualiach, aniżeli w gotowiźnie.
— Pieniądze, — powiada, — to marność, bo je albo żydom