Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/247

Ta strona została skorygowana.
ka — a trudno sobie wyobrazić, żeby mógł wyszukać bardziej pożądanego i posiadającego lepsze aplikacye i kwalifikacye niż Dyzio; na ławników wybrano Stępora Jana i tego szelmę szwaba Balcera, który Dyziowi zrobił taką nieprzyjemność i skandal, ale na szczęście chciwy grosza niemczysko nie przystał na to i woli dalej siedzieć w swoim wiatraku, aniżeli sądzić sprawy... Na skandal niech Dyzio nic nie zważa, bo już ludzie na wsi zapomnieli, a ta piękność wypasiona na kluskach, ta Róźka, do której wdzychanie niech Dyziowi niebo przebaczy, już przestała być niebezpieczna, gdyż wyszła zamąż za młynarczyka Fryca i osiadła we młynie w Wólce — byłam przez ciekawość na ślubie i doprawdy niewiem, co Dyzio w tej szwabce powabnego widział, wyglądała jak tłomok upstrzony wstążkami. Druga siostrunia młodsza, podobno jak dorośnie, bo jeszcze szesnastu lat niema, choć na dwadzieścia wygląda, ma być wydana za młynarczyka Wojtka; gdyby był się Dyzio z Róźką ożenił, koligacya z Balcerem i z Wojtkiem podkopałaby do reszty moje wątłe zdrowie i byłabym legła w grobie, jak Dyziowi dobrze życzę; niechże Dyzio natychmiast rozpocznie starania o to pisarstwo w Biednowoli, a ja zapomnę o wszystkiem i przyjmę Dyzia z otwartemi rękami, tem bardziej że na tej pustyni Dyzio będzie, jak i był zresztą, jedyną duszą, która mogła się do moich wyższych aspirancyj dostroić... i pod względem pochodzenia, towarzystwa mi dotrzymywać. Pozdrawiam Dyzia serdecznie, zawsze szczerze i niezmiennie przywiązana kuzynka Domicella“.
P. S. „Nazwiska nie piszę, bo nie ma się z czem popisywać i wolę zawsze ten czarny punkt na tle mego nieszczęsnego losu, zakrywać welonem zapomnienia“.