mysz, a nietoperz to także jakoby mysz, tylko że ze skrzydłami. Mysz jada ziarno, słoninę, chleb — a nietoperz lata po nocy i łapie różne muszki, ćmy i żywi się niemi. Naumyślnie złapię kiedy nietoperza, to go zobaczysz.
— Ja się boję takiego zwierzęcia...
— Nie bój się. Ja sam go sobie położę na głowie i zobaczysz że mi się we włosy nie wkręci.
Chłopak się zamyślił, a po chwili znowuż na Piotra podniósł swoje wielkie czarne oczy, bo śliczne oczy miał ten dzieciak — i rzekł:
— Dziadziu, dziadziu — niech-no dziadzio słuchają.
— Co chcesz Jasiu?
— Czy to prawda, że małe dzieci bocian przynosi?
— Głupi jesteś! Czasem przynosi. Kto ci to powiedział?
— Magda mówiła, że jej dziewuchę przyniósł. Czy Magda nie zełgała?
— Nie. Masz chleb, jedz, boś się dziś też rozgadał na urząd.
Chłopak wziął kawałek chleba i zatopił w nim drobne, bialuteńkie ząbki. Piotr popychał czółno długiem wiosłem i milczał, zadumał się o czemś.
— Dziadziu, — odezwał się chłopak, — słuchajcie-no dziadziu, ja coś wiem.
— Cóż ty wiesz, Jasiu?
— Tę dziewuchę co u Magdy, to bocian zgubił.
— A to dla czego?
— Bo bocian był w lecie, a ona znalazła się w same gody, w mróz....
— I to może być. Co tobie ta dziewucha w głowie?
— Dla czego ona nie umie mówić?
— Bo jeszcze mała.
— A dla czego Walek — niemowa jest duży?
Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/25
Ta strona została skorygowana.