Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/86

Ta strona została skorygowana.

— Tylko by ci rzekł: jako jesteś cygan pierwszej próby i kręciciel, który że jeszcze po tym świecie chodzi, to tylko, na ten przykład, cud jakiś.
— Ja was proszę, panie Grzędzikowski, nie powiadajcie wy za dużo; co za dużo, to nie zdrowo jest.... ja wam mówię.
— Prawdę kochanku mówisz, co za dużo to niezdrowo, i według tego, na ten przykład, nie przysypuj dużo wapna, bo naród poczciwy może się pochorować, a ty, na ten przykład, Joelku, możesz nieprzymierzając pójść do kozy.
— Panie Onufry!
— Nie, nie, nie pierwszyzna nam żyda widzieć! Był tu przed tobą Mendel, stateczny żyd, twojej Bruchy ojciec — on też różne, na ten przykład, różności do wódki dosypywał, ale ty Joelku za dużo...
— Co to jest? co to za gadanie jest?
— To widzisz, na ten przykład, trafiłeś na znawcę.
— Aj waj, taki znawca! Jak Onufry sobie upije, to Onufry myśli co jest znawca, a Onufry wcale nie jest znawca, tylko Onufry wielki pijak jest.
— Cicho ty niedowiarku!
— Ja nie wiem, kto tu niedowiarek jest? Czy ja co powiadam że wódka dobra jest, czy Onufry co niechce temu wiary dać?
Ignac do rozmowy się wmieszał.
— Panie Onufry! — zawołał, — dajcie mu spokój! Kto tam dojdzie co on sypie i siła czego sypie?.. niech go marności ogarną! Oto lepiej ojca nam rozruchajcie, bo ociec łeb zwiesili i tak siedzą markotne, jakby im, na to mówiący, najpiękniejsza krowa zdechła.
— Oj zdechły! wszystkie zdechły, — jęknął Pypeć, — boć już ani gospodarstwa ja nie mam, ani żadnego lewentarza nie mam, ani chałupy nie mam, ani stodoły nie mam...