jak złoczyńca — wolę iść prostą drogą — może mi się uda zdobyć ją — ją i przywiązanie twoje, pułkowniku.
— W jakiż sposób?
— Naprzód muszę opowiedzieć krótką historyę mego życia, a raczej jeden jej fragment, który się od niedawna datuje. Kiedym zobaczył pannę Klarę, kiedym poznał ciebie, panie pułkowniku, wasz sposób życia, przekonania wasze i zasady, uczułem dla pana najwyższy szacunek, a dla pańskiej wnuczki życie bym oddał. Cała przeszłość moja wydała mi się tak czczą, bezbarwną i pustą, że chciałbym ją pogrzebać na wieki, pokryć czarną zasłoną — z pamięci zupełnie wymazać.
Pułkownik spojrzał na niego i z uwagą wielką słuchał dalej.
— Natomiast — mówił Alfred — zapragnąłem rozpocząć życie nowe, takie życie, którem bym zmarnowaną tę przeszłość okupił, postanowiłem sobie zerwać z dawnem otoczeniem... skierować się na drogi lepsze... Pułkowniku, wyście przebudzili moją duszę, uszlachetnili serce moje, i czy dziwić się możesz że wam to właśnie serce ofiarować przychodzę?
Pułkownik się zamyślił.
— Ale nie myśl pan — mówił zapalając się Alfred — że wam czcze obietnice przynoszę... Nie! ja was oboje czynem przekonam że jestem was godzien. Dziś podajcie mi tylko ręce i błogosławcie na drogę, za parę lat przyjdę już serc waszych za-
Strona:Klemens Junosza - Z mazurskiej ziemi.djvu/327
Ta strona została skorygowana.