Strona:Klemens Junosza - Z mazurskiej ziemi.djvu/373

Ta strona została skorygowana.

Za trumną szedł stary dróżnik z córką, zawiadowca i kilka urzędników stacyjnych.
Tak się spełniło marzenie. — Tułacz znalazł nareszcie przytułek, wędrowiec cel wędrówki. Cichy marzyciel i pracownik ma teraz swój własny kawałek ziemi, z którego go już nikt i nic nie ruszy. Odpoczywa przy swoich, gdzie takie ładne wierzby i brzozy, gdzie tyle mogiłek drogich.
Ma już i ładny ogródek, bo życzliwa ręka nasadziła tu kwiatów; dobre oczy załzawione i smutne obejmują częstokroć ten ogródek pełnem tęsknoty wejrzeniem, a nocą mrugają nad nim gwiazdy...
Z czasem zabrzmi tu i srebrzysty uśmiech dzieci.
Po kilku latach, gdy już czas zatrze smutki, przyjdzie na tę mogiłę stary dróżnik i przyprowadzi wnuczki, których się po swej pięknej córce doczeka.
Stary uklęknie i pacierz odmówi, a dzieci gonić będą motyle na grobach...

KONIEC.