uczyć; nikt mi nie bronił, owszem, matka pochwaliła jeszcze, i sama dała na kajety.
Tak przeszło blizko trzy lata. Wujaszek, chociaż nie nadskakiwał tak matce, jak przedtym, ale jeszcze był dość grzeczny, bo matka miała jeszcze trochę pieniędzy, a po drugie, że ciotka chorowała ciągle — podobno na suchoty — i nieraz całemi dniami w łóżku leżała. Więc też moja mama musiała wszystkiego dojrzeć, w mieszkaniu posprzątać, na targ chodzić z koszem, gotować dla nas i dla czeladzi.
Nie musiało jednak mamie być bardzo dobrze na świecie, gdyż nieraz ciężko wzdychała w nocy, a jak się pytałem dlaczego? co jej tak dolega? to mi odpowiadała ani tak, ani owak...
— Idź spać, moje dziecko, — mówiła, — albo do książki się weź; co ci tam w to wchodzić? Jeszcze mały jesteś, a jak dorośniesz, to się dosyć biedy nagryziesz.
Odchodziłem smutny i płakałem w kącie, ale jak poszedłem do szkoły, tom
Strona:Klemens Junosza - Z pamiętników roznosiciela.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.
— 21 —