znają, wiedzą, kto ja jestem i co potrafię... Mnie każdy kupiec, fabrykant, córkęby oddał z pocałowaniem ręki, bo ja... choć mi się pani o pieniądze przypominasz, to jabym cię, moja pani, dwadzieścia razy kupił z całym twoim majątkiem!
Matka ciągle milczała, zakryła twarz rękami i płakała cicho; ale ja, stojąc w kącie przerażony i zbladły, widziałem jej łzy, staczające się po jej szczupłych palcach.
Pan majster, — bo ktoby tam takiego łotra wujem nazywał, — wciąż chodził w czapce na głowie po obszernej izbie warsztatowej i dogadywał. Mało mu widać było, że nas z domu wypędzał, że nam ostatni grosz wydarł, jeszcze chciał się znęcać nad matką moją.
— Słuchajno pani — mówił — a wiesz z kim ja się żenię?
— To mi wszystko jedno przecie...
— Jedno, albo i nie jedno; bo może inna chciałaby was trzymać przy sobie, ale moja Jagusia, to gospodyni: ona złamanego grosza nie da nikomu, darmozjadów żywić nie zechce. To kobieta,
Strona:Klemens Junosza - Z pamiętników roznosiciela.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.
— 28 —