Strona:Klemens Junosza - Z pamiętników roznosiciela.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.
— 42 —

ty kiedy widział jakiego pana co ma zegarek?
— Widziałem...
— A czybyś potrafił wyciągnąć mu taki zegarek z kieszeni?
— O nie! nie! tego nie umiem i nie chcę!
— Wierzę ci, odrazu poznałem, żeś głupi; a do takiego interesu trzeba mieć rozum. Wiesz co, że i ja jestem na to głupi, i pytałem cię tylko tak, dla żartu. Uważasz, że jestem człowiek poczciwego serca, ale to do rzeczy nie należy. Przedewszystkim trzeba myśleć o twojej posadzie. Przyjdź jutro w to samo miejsce i o tej samej godzinie, to ci coś powiem; bo przecie z rękawa posady nie wytrząchnę.
Podziękowałem Jaśkowi — a nazajutrz stawiłem się nad Wisłą.
Jaśka jeszcze nie było; sądziłem, że może zapomniał i że już całkiem nie przyjdzie, lecz niebawem zjawił się, uśmiechnięty, wesoły, z papierosem w ustach.
— Jak się masz? — zawołał zdaleka — jesteś punktualny, jak zegar, za co nie