Strona:Klemens Junosza - Z pamiętników roznosiciela.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —

śnie rozmawiałem z nim wczoraj i powiedział mi, że cię weźmie. Idźmy zaraz!...
Poczciwy Jasiek! Na drugi dzień już z paką Kurjerów przebiegałem ulice, wdrapywałem się na drugie i trzecie piętra. Trudno mi było z początku, okropnie trudno. Trzeba się było wypytywać stróżów, gdzie każdy lokator mieszka; ale po tygodniu już znałem wszystkie schody na wylot, po ciemku mogłem wszędzie trafić. Wprawiłem się do tej roboty, boć do każdego zatrudnienia można się przyzwyczaić; a wolnym czasem, w święto, brałem się do swoich książek, które mi jeszcze jako pamiątka po szkole pozostały, i powtarzałem, co mnie nauczono.
Mama z początku gniewała się na mnie za to, żem bez jej wiedzy i pozwolenia taki nieszczególny wyszukał sobie zarobek; ale jak na pierwszego przyniosłem kilkanaście rubli do domu, przycisnęła mnie do piersi i ucałowała. Czułem wtenczas, że jej łzy gorące spadają mi na twarz. Zarobek mój bardzo się przydał mamie, bo z prania utrzymanie