stematyczne, porządne... Co do moich lat, szczerze ci powiem, że zbliżam się do pięćdziesiątki; jest to właśnie kwiat wieku dla mężczyzny. Charakter mam spokojny i zgodny; nie jestem bogaty, ale mogę się uważać za zamożnego; nie lubię rozrzutności, lecz nie jestem skąpy; otoczę twoją córkę opieką najtroskliwszą i wszelkiemi wygodami. Wierz mi, że jej źle nie będzie... a w każdym razie o wiele lepiej, niż gdyby wyszła za młodzika będącego w początku karyery... Cóż, Karolu?
— Zaskoczyłeś mnie nagle, a rzecz ważna... namyśleć się muszę, z żoną naradzić... no... i trzebaby wyrozumieć Jadwinię, co ona powie?... Daj na to wszystko trochę czasu... boć w żadnym razie nie mogłoby się to stać zaraz... kilka lat musiałbyś czekać...
Zgodzono się na projekt w zasadzie, czyniąc jednak wszystko zależnem od woli panny Jadwigi. Pan Wacław bywał często, ale w roli zdeklarowanego konkurenta nie występował, trzymał się dość z daleka; panna bowiem nie chciała słuchać jego oświadczyn, nie przyjmowała prezentów, którymi ją chciał obsypywać.
Pan Wacław pomimo tego nadziei nie tracił, i powoli urządzał mieszkanie. Liczył na to, że głównym jego sprzymierzeńcem będzie czas, że panna się powoli oswoi z myślą zostania jego dozgonną towarzyszką. Ewentualnych rywali w rachubę nie brał, nie spodziewał się bowiem, żeby o panienkę biedną bardzo się
Strona:Klemens Junosza - Z pola i z bruku.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.
— 99 —