Strona:Klemens Junosza - Z pola i z bruku.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
— 139 —

— A jeżeli kawaler nie zechce...
— Co to nie zechce! Musi... Właśnie takiego mam na oku, który nie będzie grymasił... jest to mój blizki kuzyn. Osadzę go tu i ożenię na złość, żeby tamta nie tryumfowała zanadto.
Lokal na pierwszem piętrze wyporządzony i odnowiony zupełnie, zajęły dwie przyjaciółki, pani Zofia i pani Zenobia. Obie do spółki założyły sklep i prowadzą go już od pół roku. Pokoje na drugiem piętrze są mieszkaniem młodej i szczęśliwej pary. Na ślubie była obecna cała oficyna i wiele osób z domu frontowego, wesela hucznego nie było, kilka osób znajomych tylko zaproszono... Smutki przeminęły, nastały dni spokojnie i szczęśliwe.
Pan Antoni chodzi codziennie do fabryki, a wieczorem śpieszy do domu, gdzie mu najlepiej i najmilej.
W niedzielę i w święta; jeżeli pogoda sprzyja, odbywają wycieczki za miasto na cały dzień; obie matki im towarzyszą.
Jadwinia dumna jest ze swego męża, zajmuje się gorliwie swem drobnem gospodarstwem, a po parę godzin dziennie przępędza nad haftem. Robi przepyszny ornat, na zamówienie jakiegoś bogatego fundatora.