Strona:Klemens Junosza - Z pola i z bruku.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.
— 205 —

godziny, jak plótł o Rosalindzie. Widać kochanie jest jego fach, jego specyalność... ale ja wam powiem, dlaczego on się z Julią ożenił w sekrecie?
— Bo rodzice nie pozwalali.
— Nie, Róziu. Ja wam opowiem zdarzenie. W jednem miasteczku na prowincyi był bardzo bogaty kupiec i miał śliczną córeczkę. Znalazł się jeden ładny żydek, ale biedny, całkiem nic nie miał. On zawrócił tej córeczce głowę, namówił ją, żeby wyszła na spacer za miasto. Tam już czekali dwa żydki, świadkowie. On włożył jej pierścionek na palec przy dwóch świadkach, powiedział kilka słów, jak trzeba — i już jest małżeństwo! Panienka poszła domu a ten łobuz ze świadkami prosto na rynek i rozgłosił, co się stało.
— Aj aj! — odezwała się pani Felcia — co za zbrodniarz!
— Dlaczego zbrodniarz? To nie było żadne łajdactwo, tylko spekulacya. On się ożenił formalnie, ale nie myślał nawet o tem, że będzie ze swoją żoną żył,
— To po cóż się żenił? — zapytała Rózia.
— Reflektował trochę na odstępne. Wiedział, że dostanie coś za rozwód. I nie omylił się. Stary kupiec przyszedł do niego, potargował się, chłopak wziął trzy tysiące, dał pannie rozwód, a potem puścił się na spekulacye dostał naprawdę żonę, też z kilkoma tysiącami, i dziś jest bardzo porządny kupiec, ma swój