Strona:Klemens Junosza - Z pola i z bruku.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.
— 95 —

— Nie trzeba nigdy sądzić zbyt pośpiesznie, gdyż można się w sądzie omylić...
— W złą porę trafiłem, jak widzę... panna Jadwiga nie ma dziś humoru.
— Zdaje się panu tylko — odrzekła młoda osoba i wyszła z pokoju. Gość pogładził czarne faworyty i zwrócił się do pani Zenobii, a w głosie jego brzmiał ton wymówki.
— Nie rozumiem, proszę pani — rzekł — co to ma znaczyć? Po długiem niewidzeniu takie obojętne przywitanie... Przecież miałbym pewno prawo wymagać.
— Wymagać? Nie sądzę.
— Tak — powtórzył z naciskiem, — wymagać. Mam zwyczaj zastanawiać się nad każdym wyrazem zanim go wymówię; ważę słowa i dlatego...
— Ależ panie!
— Pozwoli pani, że jej przypomnę ostatnią naszą rozmowę.
— Zbyteczny trud, doskonale ją pamiętam i bardzo mi przykro, że pan źle sobie tłómaczy moje słowa.
— Pani mąż mógłby też coś o tem powiedzieć, ale ponieważ obecnie go nie ma, pozostawmy rzecz całą do jego przyjazdu.
— Masz pan słuszność, tak będzie najlepiej.
— W żadnym razie nie może to pozostawać w zawieszaniu. Ja zamiary moje radbym doprowadzić do skutku jak najprędzej, gdyż