numizmatów, medali, litych pasów i innych drogocennych przedmiotów. Co prawda, nie słyszałem nigdy o takim archeologu, ale skoro sam powiada, że jest znany i sławny, więc...
— Ja również nie słyszałem o takim zbieraczu. Widać początkujący dopiero.
— Ale gdzież tam! Powiedział mi, że archeologia jest jego głównem zajęciem od lat wielu, sprawy finansowe zaś dodatkowem, trochę dla rozrywki, a trochę dla zasady, żeby nie próżnować i być użytecznym ludzkości. Przeprosił za najazd, ale mając zamiar ocalić starożytną pamiątkę, uważał za najwłaściwsze zgłosić się do mnie, jako do najbliższego sąsiada, z prośbą o informacye. Wręcz oświadczył, że idzie mu głównie i przedewszystkiem o ruiny, z których, nie szczędząc nakładów, ma zamiar uczynić prawdziwe cacko a zarazem wspaniałą rezydencyę o charakterze średniowiecznym. Odpowiednio przerobione zamczysko będzie mogło stać jeszcze przez pięć wieków i urągać potędze czasu i niszczących żywiołów. Przy okazyi zapytał mnie, czy to prawda, że na terytoryum Królówki są pokłady doskonałego torfu, nadzwyczaj bystra rzeka, i że miejscowość jest jakby stworzona na to, aby w niej założyć fabrykę perkalu. Dorzucił przytem, że kilkumilowa odległość od drogi żelaznej to jest mucha, i że dla niego również łatwo jest zbudować bocznicę, jak wypalić cygaro.
Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —