Pan Piotr pocieszał się myślą, że majątek, od wielu pokoleń w posiadaniu rodziny będący, nie wyjdzie z niej i że jeszcze przez długie lata mieć będzie właścicieli, noszących toż samo nazwisko.
Chłopiec, a następnie młody człowiek, nie był wtajemniczony w te plany; stryj trzymał go z daleka od siebie, pragnąc, aby wśród obcych ludzi kształcił się i sposobił do samodzielnej pracy, do wywalczania sobie stanowiska w świecie.
Dopiero gdy dzieciak na dorosłego młodzieńca wyrósł, pan Piotr go sprowadził do siebie, niby dla wypoczynku, a właściwie w celu zatrzymania go na zawsze.
Osobisty majątek młodego człowieka był niewielki, gdyż brat pana Piotra w niefortunnych spekulacyach znaczną część swego mienia utracił; tę resztkę, kilka tysięcy, wziął pan Piotr i zahipotekował na Kraskach.
Procenta przeznaczone były na wychowanie i edukacyę Jasia, ale że wystarczyć na to nie mogły, stryjaszek łożył z własnej kieszeni, marząc o tem zawsze, że synowiec zastąpi mu syna, że zostanie godnym dziedzicem nazwiska i majątku.
Pan Piotr nie miał powodu być niezadowolonym z synowca. Chłopiec zrobił wszystko, czego od niego żądano: ukończył szkoły, przeszedł wydział przyrodniczy, odbył prakty-
Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.
— 94 —