Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.
— 146 —

z żoną przeniósł się z hotelu do zakładu leczniczego, że mają tam dwa pokoje i wszelkie wygody, że wreszcie kuracya potrwa prawdopodobnie dość długo i znaczne koszta za sobą pociągnie. Co jednak jest stryjowi pańskiemu, nie mówił, a na nasze zapytania odpowiadał ogólnikowo, że nic nadzwyczajnego, ale trzeba zapobiedz temu, co się rozwinąć może w przyszłości.
Ta wiadomość zaniepokoiła młodego człowieka, przywiązany był bowiem bardzo do swego poczciwego opiekuna. Postanowił też, że nazajutrz rano pojedzie do doktora, aby pewniejszych wiadomości zasięgnąć. Gdyby nie pora spóźniona, uczyniłby to niezwłocznie. Zauważono jego nagłą zmianę humoru; panna Nina starała się ożywić go, rozruszać, rozbawić; siostra jej zaś milczała, ale spojrzenie jej mówiło, że rozumie ona ten smutek i że go podziela.
Koło dziesiątej pan Jan opuścił Królówkę, przyrzekłszy, że będzie często przyjeżdżał.
Zapowiadał się koniec szarugi; chmury rozpraszały się, kiedy niekiedy wychylał się z poza nich księżyc i cokolwiek rozpraszał ciemności. Konie szły raźno. O północy pan Jan powrócił do domu i zapowiedział Antoniemu, żeby o siódmej był znowuż gotów do drogi.