Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.
— 148 —

kro mi to, boleśnie, ale wobec faktu schylam czoło i mówię, że tamci więcej umieją, niż ja. Oto, widzisz, jest starość! Wszystko pędzi na przód, a dogonić już nie można, już trudno.
— Ale niechże szanowny doktor powie, czem to stryjowi zagraża?
— Dziwne pytanie! Czem może zagrażać? Długotrwałą chorobą. A czem zagraża choroba? Śmiercią. Nie przerażaj się, nie wszystkie groźby spełniają się; pan Piotr może jeszcze wrócić do Krasek i choćby przez dwadzieścia lat ruszać się, krzątać, pracować. Powiedz mi, kochany panie, czy znasz dobrze stan majątkowy stryja, czy on wtajemniczył cię w swoje interesa?
— Przed wyjazdem stryj był ze mną bardzo serdeczny i szczery, jak zwykle zresztą. Zostawił mi kasę, książki, rachunki, wszelkie dowody, mające jakąś wartość, i zarazem powiedział, gdzie jest złożony testament.
— Nie o to idzie. Powiedz mi, czy macie dużo gotówki, bo podobno była?
— Rzeczywiście była, ale użył jej stryj na ratowanie Królówki, którą, jak panu wiadomo, nieboszczyk pozostawił w stanie opłakanym. Sąsiedzi dali trochę, sposobem pożyczki, którą po Nowym Roku trzeba im zwrócić; stryj zaś dał wszystko, gdyż żywił jakieś zamiary względem tego majątku.