abdykacyę; Napoleon, powracający z Elby; Napoleon na wyspie Św. Heleny; grób Napoleona, pogrzeb Napoleona, apoteoza Napoleona, namalowana nieudolną ręką domorosłego artysty — i wreszcie Napoleon włóczkową robotą, wypracowany ongi rękoma jakiejś uroczej piękności z pierwszej połowy XIX-go stulecia.
Na kominku figurek porcelanowych stało mnóstwo, a w kącie szafa oszklona, tak zwana serwantka, w której znajdowało się srebro stołowe, cukiernice, puhary, zabytki dawnej zamożności.
Zdawało się, że w tej wielkiej komnacie zatrzymał się duch czasu w roku tysiąc osiemset piętnastym lub dwudziestym, wycisnął swoje piętno na meblach, obrazach, różnorodnych przedmiotach i nie poszedł już dalej, stanął tu na dłuższy odpoczynek i usnął. Ale były to tylko pozory. Otoczenie staroświeckie, życie zaś, jak życie — współczesne.
Zanim młody człowiek zdołał się rozpatrzeć w szczegółach urządzenia tego pokoju, tak oryginalnego i niedzisiejszego, dały się słyszeć szybkie kroki i wbiegła osoba dość wysoka, szczupła, o włosach siwych. Oczy miała przysłonione ciemnemi szkłami.
Zatrzymała się na środku pokoju i rzekła:
— Jak się masz, bracie Piotrze? Przywiozłeś mi Jasia! Pozwól, niech mu się przypatrzę.
Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —