Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.
— 217 —

nie mieszkał; tam bowiem są interesa solidne, dobre, a niezawodne, nawet niezbyt ryzykowne. Jabym stracił dużo, zagrzebawszy się tutaj na zawsze.
— Ale my zyskalibyśmy, mając wzór.
— To jeszcze nie przepadło.
— Jakto?
— Kto wie, może ja wam dam wzór?
— Jakim sposobem?
— Napiszę dzieło.
— Dzieło?
— Cóż nadzwyczajnego?! W swoim czasie byłem bardzo biegłym korespondentem, styl mój chwalono nawet w Wiedniu, gdzie przecież nie brak znawców, i to solidnych. Zresztą mam swoich ludzi, którym każę opracować pojedyńcze rozdziały podług moich wskazówek, a sam dodam tylko trochę połysku.
— To jest myśl! — zawołano. — Niech pan napisze dzieło!
— Postaram się.
— Wyświadczysz pan obywatelską przysługę!
— Wsławisz się pan.
— Prawda; chociaż rozgłosu mi nie brak, gdyż pochlebiam sobie, że moja firma jest znana ogólnie.