ty stemplowe i różne pochłonęły także sporo pieniędzy.
Pan Jan, jako nowy właściciel Krasek, od razu znalazł się w kłopotach, tem bardziej, że i termin raty Towarzystwa się zbliżał i bieżące wydatki na utrzymanie gospodarstwa nie cierpiały zwłoki. Do tych swoich kłopotów przyłączyły się także interesa Królówki i to nie łatwe. Chwilowo ułagodzeni wierzyciele znowuż zaczęli się dopominać o swoje, a chociaż nie było już między nimi lichwiarzy, jednak i zapłacenie umiarkowanego hipotecznego procentu, wobec nieświetnego stanu majątku, było ciężarem.
Radzono panu Janowi, aby przedewszystkiem swoim majątkiem się zajął, a Królówkę pozostawił własnemu losowi, ale on słuchać o tem nie chciał.
Ten ciężar, ten trud, te troski stały się teraz dla niego potrzebą i niemal jedynym celem życia; dawały mu one sposobność prawie codziennego bywania w domu, do którego go serce ciągnęło, który w duchu uważał jakby za własny.
Nie zważając na niepogodę, na zimno, niemal każdego dnia śpieszył do Królówki, aby obejrzawszy gospodarstwo i zarządziwszy, co było trzeba, chociaż na godzinę, na kwadrans wpaść do dworku, zobaczyć ukochaną, uści-
Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.
— 236 —