Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.
— 242 —

Mogło się zdawać, że przeciwności i niepowodzenia dodają mu bodźca i energii. Nie zrażał się niczem, szedł śmiało i prosto do wytkniętego celu. Sąsiedzi spoglądali na niego z podziwieniem, pan Seweryn kręcił głową, a stary doktor winszował pani Piotrowej, że w takich rękach praca jej męża nie pójdzie na marne.
W Kraskach było bardzo smutno. Pani Piotrowa zaledwie przez jeden tydzień po pogrzebie męża dała się zatrzymać w domu pani Justyny, poczem oświadczyła stanowczo, że chce wracać do siebie, że właśnie te wspomnienia i pamiątki, których widoku chcianoby jej oczczędzić, będą dla niej pociechą w smutku i osieroceniu. Pożądała też bardzo zatrudnienia, do jakiego przyzwyczaiła się przez całe życie; bezczynność zdwajała jej smutek, praca mogła go trochę łagodzić. Po tak długiej niebytności w domu, znalazła mnóstwo zajęcia i po całych dniach krzątała się po obszernych pokojach z pewnym nienaturalnym, gorączkowym pośpiechem. Chciała tym sposobem dni skracać, żeby się wydawały krótszymi.
Doktor odwiedzał ją co drugi dzień; przyjeżdżał w południe, na dwie, trzy godziny; starał się rozweselić ją, zająć; lecz o czemkolwiek mówić zaczął, ona zawsze umiała zwrócić rozmowę na przedmiot swego smutku, na wspo-