Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

samej przyczyny, dla której człowiek, zmuszony w świat wędrować, ciągle się na rodzinną strzechę ogląda, dla której rzuceni między obcych do swoich wybiegają myślą — dla tych samych powodów, które wywołują cierpienie, zwane przez lekarzy nostalgią... cierpienie, które niejednokrotnie śmiercią się kończy. Gdyby w sercach prostaczych nie istniały wrodzone uczucia, skądżeby fantazya takie tworzyła obrazy? Wyobraźnia dziecięca ludu dostrzega duchy swych ojców, a toż samo dziecię wierzy mocno, że po śmierci odwiedzi swoje kąty i pragnie, aby tu swoich blizkich i drogich sercu zastało... Śmiej się pan, ale oracz przywiązuje się do roli, którą potem swoim użyźnia, do chaty, którą rękami własnemi postawił, do cmentarza, na którym najdroższych pogrzebał — i oto z ogniw tego uczucia tworzy się łańcuch potężny, który opasuje rodzinę, społeczeństwo, kraj cały. Czy godzi się rozrywać te węzły, rozrywać rękami własnemi te ogniwa święte?! Nigdy! A teraz jeszcze jedno: zechciej mi pan powiedzieć z łaski swojej, co mianowicie skłaniało rolników dawnych czasów, którzy, jak historya uczy, walczyli jak lwy w obro-