Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/150

Ta strona została skorygowana.

dyncze kłosy, w jeden snopek wiąże, nie zrywa się i nie pęka nigdy. Pan Symplicyusz z przedmiotu na przedmiot, z pytania na pytanie przeskakiwał, a już najbardziej wiedzieć pragnął, co niemcy myślą...
— Co niemcy myślą?
To pytanie najbardziej zajmowało pana Symplicyusza, z gazet bowiem trudno dojść prawdy, a człowiek, który kilka lat pomiędzy niemcami przesiedział, musi ich przecież znać doskonale.
Panna Michalina powitała kuzyna życzliwie, lecz do ogólnej rozmowy nie należała wcale.
Pozornie zatrudniona jakąś robótką, zajęła względem kuzyna swego stanowisko obserwacyjne.
Do późnej nocy przeciągnęła się gawędka w starym, przygarbionym od starości dworku, w którym tak chętnie echa z szerszego świata bywają chwytane.