wne w przyjemnem towarzystwie czas przepędzać, aniżeli nad krosnami...
— Wie pan, to rzecz względna, bardzo względna.
— No tak, bezwzględnie żadna z pań nie przyzna się do tego, o czem myśli — jest to tak stara prawda jak świat.
— Niech pan przyjmuje tę prawdę z dobrodziejstwem inwentarza...
— Proszę — a wiesz że pani dobrodziejka co to znaczy?
— Gdybym nie wiedziała co znaczy, nie używałabym tego terminu.
Jajko się roześmiał.
— Bardzo mnie cieszy, że choć z tej strony poznała pani nasz nieoszacowany kodeks cywilny. Teraz radziłbym pani studyować inny rozdział.
— Naprzykład?
— O małżeństwie...
— To mnie najmniej obchodzi.
— Oto nowe potwierdzenie starej prawdy.
— Powiedziałam już panu co o niej myślą...
— To postaci rzeczy nie zmienia, pani dobrodziejko.
Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/180
Ta strona została skorygowana.