łaj prawie zupełnie do zdrowia powrócił. Odzyskał władzę i mógł, podpierając się laską, chodzić; mowa również mu wróciła.
Chciał też zaraz do dawnego trybu życia powrócić, ale Sapiejewski, który go ciągle w kuracyi miał, stanowczo oparł się tym projektom.
— Już z tego nic, mój dobrodzieju, — rzekł — dziękuj Bogu, żeś się z jednej biedy szczęśliwie wykręcił, lecz drugi raz guza nie szukaj... bo mógłbyś to życiem przypłacić, jak nic. Jesteś już jegomość stary, to też wyperswaduj sobie wszelkie gospodarowanie, łażenie po polach, oborach i stodołach. Zrobi się wszystko i bez ciebie, a jeżeli ci się przykrzy bez zajęcia, to gazety czytaj, zegary swoje reperuj, tabakę kręć. To akurat robota dla starego inwalida...
Pan Mikołaj zawsze sprzeczać się lubił, więc też i z doktorem przekamarzał się i protestował, ale w duszy przyznawał mu słuszność i wiedział, że trzeba się do dobrej a życzliwej rady zastosować. Siedział więc starowina w domu, ale na wszystko, co w folwarku i gospodarstwie działo się, baczne dawał oko i z pociechą widział, że syn go doskonale wyręcza.
Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/226
Ta strona została skorygowana.