Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/227

Ta strona została skorygowana.

A jaki przytem uprzejmy i delikatny! Nie gra roli samodzielnego gospodarza, lecz codzień radzi się ojca, jak to zrobić, jak owo? Pan Mikołaj zachwycony tą zmianą, dumny jest z syna i wydziwić się nie może jego pracowitości i energii.
— Skąd się to wzięło? — pyta stary szlachcic w duchu i dziwi się, że dzieci go o sprzedaż majątku nie nagabują. Bo i pani Lucyna nie nudzi się, ma zawsze dobry humor i tak wypiękniała, że poznać jej trudno.
Nie mówi już o wyjeździe, nie tęskni do Warszawy, nie wspomina o potrzebie kuracyi u znakomitości lekarskich. Usposobienie dzieci wpłynęło korzystnie na humor pana Mikołaja — nigdy jeszcze nie był tak wesoły. Śmiał się, opowiadał chętnie o dawnych czasach, żartował z kłopotów panny Weroniki — a gdy przyjechali goście, gdy się ulubiona pulka złożyła, to już był tak wesoły i zadowolony, że nawet o zegarach swoich zapominał. Pan Karol w powszednie dni nigdy Maciejowa nie opuszczał, chyba że mu z jakim ważnym interesem do miasta wyjechać wypadło, w niedzielę zaś lub święto do Czarnej jeździł; czasem sam, częściej