Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/246

Ta strona została skorygowana.

— To istotnie zdawało się tylko... W naszym programie, jakiśmy sobie ułożyli, o mieście mowy niema... Będziemy na wsi i nie opuścimy tych okolic. Gdy ty się ożenisz...
Pan Karol westchnął.
— Nie wiem jeszcze... — rzekł.
— Czy widzisz jakie przeszkody?
— Nie mówiłem z nią jeszcze, nie wiem, co mi odpowie.
Witold się rozśmiał.
— Nie udawaj, że nie wiesz, bo wiesz bardzo dobrze. Ona jest tobą zajęta, to widoczne... Zdobądź się tylko na krok stanowczy i przed przyjazdem Symplicyusza oświadcz się rodzicom.
— Dlaczegóż przed?
— Mnie na tem zależy. Co masz zresztą odwłóczyć...
Tak gwarząc młodzi ludzie przyjechali do Czarnej. Panna Michalina była bardzo zdziwiona tą wizytą, wiedziała bowiem, że Witold do Maciejowa się udał i sądziła, że nie powróci, aż późno wieczorem, lub w nocy. Już się i zciemniać zaczynało, pan Józef z pola przyjechał, podano herbatę na werendzie w ogrodzie.