Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/266

Ta strona została skorygowana.

dobrze, że z całej okolicy zboże przez jego ręce przechodziło, aż musiał kantor założyć i pomocników kilku przyjąć... Jeździł od czasu do czasu w świat, do Warszawy zaglądał, do Gdańska, a z każdej takiej wycieczki przywoził rozmaite prezenciki i zabawki dla swoich ukochanych wnuczków, bo tak zawsze dzieci Witoldów i dzieci państwa Karolów nazywał.


KONIEC.