Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/37

Ta strona została skorygowana.

z pod ziemi i stała się jasność wielka, jasność pogodnego dnia letniego.
Właśnie w tej chwili pan Symplicyusz rzekę w bród przebywał. Znając okolicę wybornie, pamiętając każdą ścieżkę, kamień prawie każdy, łatwo miejsce dogodne do przeprawy wynalazł — i bez szwanku na drugą stronę rzeki się przedostał. Potem zygzakowatą dróżką przez pastewniki i łąki do gościńca wyjechał i skrył się w tumanach kurzawy...