jest jeszcze facyatka na górze, w której znajdują się dwa pokoje, specyalnie przeznaczone dla gości.
W ogrodzie, rozciągającym się po za dworem, stoi domek, zwyczajny mały domek, wzniesiony przez domorosłego cieślę, lecz nazywany „chińskim“, zapewne dla tego, że jest wyklejony wewnątrz obiciem, przedstawiającem chinki w palankinach i chińczyków strzelających z łuków do ptaków, których nazwy najbieglejszy nawet ornitolog nie potrafiłby wymienić.
Domeczek ten mieści w sobie apteczkę, oraz szafy pełne starych książek i papierów.
Wśród tych ostatnich znalazłby się niejeden dowód dawniejszej świetności Maciejowa.
Pan Symplicyusz, gdy tam czasem przyjedzie, lubi zamykać się w chińskim domku i owe papiery wertować. Najbardziej zajmuje go sławny proces dawnych właścicieli Maciejowa z kapitułą krakowską, proces, który się toczył z górą przez sto lat i aczkolwiek do żadnego rezultatu nie doprowadził — niemniej jednak stał się dla rodziny bardzo szacowną pamiątką, ze względu na rozmaite dokumenta, jakie się w aktach zostały.
Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/41
Ta strona została skorygowana.