Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

oni przewidują, że przez Maciejów pójdzie droga żelazna, czy co? Jednem słowem, że wszystko akceptują, na wszystko się zgadzają — byle tylko kończyć i kończyć jak najprędzej... Sam już nie wiem, co mam wymyśleć, żeby się od tego uwolnić! Za dwa tygodnie znów tu mają przyjechać! Ratuj jeżeli możesz, radź!
— Wiesz co, sprzedaj im ów sławny proces z kapitułą...
— Bój się Boga, człowieku — toć to trzy grosze nie warto.
— Tem lepiej!
— Ale jakże?... Proponować nawet nie wypada.
— Dla czego? Ostatecznie, rzecz to nie tak zła, jak sądzisz. Wasze prawa do spornych terytoryów są jasne, a że dziś majątki kapituły nie znajdują się w jej ręku — to nic nie znaczy. Odpowiada ten, kto posiada, ponieważ protensye wasze przedawnieniu nie uległy. Ja tę rzecz znam, dość blizko nawet.
— Więc mówisz, że to sprawa do wygrania?
— Nie mówię, ale nie mówię też, żeby miała być nic nie warta. Otóż postaw szwabom warunek, żeby twoje prawa nabyli, że bez tego majątku nie