zwyczajnej chłopskiej rodziny; taki ma zdrowy grzbiet, zdrowe ręce, nie myśli o świetnych przodkach, ani o niebieskich migdałach i nie skompromituje się, wziąwszy do rąk siekierę, łopatę, widły, lub podobne ordynaryjne narzędzia. Taki pracuje, zarabia — i ostatecznie, ma co jeść, ma w czem chodzić i gdzie się przespać. Takiemu dobrze, — ale nędzarz, który ujrzał światło dzienne w pięknem mieście Piskorzewie, nędzarz, pyszniący się szeregiem uczonych przodków, którzy nigdy nie splamili swych rąk ordynaryjną robotą, nędzarz delikatny, ma zupełną racyę zazdrościć losu szaleńcowi żyjącemu z jałmużny.
Berek Przepadło, inaczej zwany Berek „hamszuge“, lub po prostu „waryat“, nie zdawał sobie zapewne sprawy z położenia, w jakiem się znajdował, nie narzekał na los swój i przepędzał czas bardzo wesoło, i o ile się zdaje — bez troski.
Opinię miał ustaloną, nikt nie nazywał go ani małym, ani wielkim waryatem, mówiono o nim tylko, że jest waryat zwyczajny, mający w sobie akurat tyle nieszkodliwej głupoty, ile potrzeba dla waryata tak małego miasta jak Piskorzew. Szewcy piskorzewscy nie wyrabiali balowych lakierków, krawcy nie szyli frakowych garniturów, dla czegoż by piskorzewski waryat miał popełniać nadzwyczajne jakieś wybryki!?
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Co do drugiego waryata opinia publiczna miasta Piskorzewa miała twardy orzech do zgryzienia i wahała się ona długo w jedną i drugą stronę, jak rozbujana huśtawka, zanim wydała wyrok, oparty na licznych,