— Zobaczę, może wyjadę.
— Do tego kraju co w nim sam smak, prawda? No, dla czegóż sekret przedemną. Krzywdy nie miałeś, zarobiłeś tu w Trzęsidłach trochę grosza.
— Tyle co nic.
— Zawsze przecież coś.
— Nie wielki interes, insi więcej zarobili i też nie mają się z czem chwalić. Kto co zarobi teraz, na ten czas? Po co mnie pan kazał wołać.
— Chciałem, żebyś pojechał do miasta i załatwił mi tam pewien sprawunek; ale ponieważ masz co innego na głowie; nie mogę cię już tem obarczać.
Icek chciał koniecznie wiedzieć, co to za sprawunek i co mógłby przy tem zarobić, ale dziedzic powiedzieć nie chciał.
— Nic, już nic — rzekł — nie chcę ci, Icku, w ostatnich chwilach twego pobytu w Trzęsidłach, komisów żadnycb dawać, masz i bez tego dość zatrudnienia; musisz przecież graty wyprzedać, interesa pozałatwiać, pieniądze wycofać z obrotu.
Icek jeszcze bardziej skwaśniał, bo gdzie to stoi napisane, że przed wyjazdem zarobek nie jest potrzebny?