su mu brak? Także nie — bo kto może przesiadywać po całych dniach nad książkami, mógłby poświęcić parę godzin na grę... Przyczyny trzeba szukać jedynie w chorobliwym stanie umysłu.
Bezwątpienia... To człowiek apatyczny, którego nie obchodzi nic... Nie pyta nigdy co słychać, o kim mowią dobrze lub źle, sam nie wyraża o nikim swego zdania i wogóle nie zajmuje się tem, co złośliwi zowią plotkami, a w gruncie rzeczy jest, tak pożądaną w interesach moralności, kontrolą ogółu nad postępowaniem jednostek.
Regentowa ma słuszność... panu Dezyderemu czegoś brakuje...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Ludzie, którzy są w przekonaniu, że mają władze umysłowe w zupełnym porządku, a zdaje się, że to przekonanie mają bez wyjątku wszyscy, — przy spotkaniu się z człowiekiem podejrzewanym o brak piątej klepki... doznają pewnego zaniepokojenia i obawy. Któż może przewidzieć co powie, albo co uczyni waryat, w jakim kierunku popchnie go chory umysł?... Chociaż jest niby spokojny, choć ludzi nie zaczepia, ale zawsze... Beczka prochu jest także bardzo spokojna, dopóki jej nie zaczepi drobna, malutka iskierka... to też pan burmistrz, powracający samotnie z przechadzki zamiejskiej, wcale się nie ucieszył, ujrzawszy za miastem pana Dezyderego. Cóż jednak miał robić; ukłonił się i przyśpieszył kroku, jak gdyby powoływała go jakaś nadzwyczajna, ważna czynność. Dezydery jednak, wbrew zwyczajowi, zaczepił gospodarza miasta.